sobota, 22 lutego 2014

"Zapomnienie" Prolog


Na przedmieściach Dover położony jest stary cmentarz. Mało kto jeszcze o nim pamięta. Wymarłe grobowce niknące w cieniu i całunie zapomnienia. Od lat nie odwiedzane, zdążyły obrosnąć wszędobylskimi chwastami – żadnej czci dla zmarłych, zero szacunku. Dusze już dawno zdążyły zapomnieć co to znaczy ludzka obecność.
    Na dachu kaplicy, położonej w głębi cmentarza,  można było dostrzec zakapturzoną postać. Wpatrzony we wschodzący księżyc chłopak, wyglądał zupełnie jak jeden z posagów, stojących po obu stronach drogi, prowadzącej do kościółka. Tak samo nieruchomy, z tym samym, niezmiennym wyrazem twarzy. Wrażenie to potęgował fakt, że był on ubrany na czarno, przez co z łatwością wtapiał się w mrok. Jego przynależność do świata żywych zdradzała jedynie rytmicznie wznosząca się i opadająca klatka piersiowa.
      Kaplica wyglądała niezwykle, choć jednocześnie trochę upiornie. Radosne cherubinki, przyjazne za dnia, teraz przypominały straszne istoty z podziemi. Na ich twarzach pojawiły sie dziwne,  nieprzyjazne grymasy. Roże, które zapewne miały nadać temu miejscu uroku, tej nocy odstraszały potencjalnych obserwatorów. Nagrobki pod osłoną mroku przestały już być pięknymi dziełami sztuki, jakimi były za dnia. Nocą nic już nie było takie same.
     Cisze przerwał nagły szelest, za plecami chłopaka, na dachu kapliczki, wylądował wysoki mężczyzna. Miał długie blond włosy, a ubrany był w biały garnitur szyty na miarę. Mógł by być wielkim i szanowanym biznesmenem, gdyby nie para ogromnych kasztanowych skrzydeł. Wiatr rozwiewał jego blond kosmyki i igrał w brązowych piórach, jednak zakapturzona postać nie zwróciła na niego uwagi, błądząc w myślach.
-Powiedz mi przyjacielu- Odezwał sie przybysz, chowając swoje majestatyczne skrzydła- Nad czym tak dumasz?
-Zastanawiam sie nad sensem tego świata i … nad tym co teraz zrobimy. Masz może jakieś wieści z góry?- Chłopak nie obejrzał się za siebie. Ciągle trwał nieruchomo.
-Niestety nic- Blondyn usiadł obok czarnej postaci- Nikt  o tym nic nie słyszał.  wydaje mi się, że rada specjalnie zataiła te informacje. Myślę, że nie chcą aby ktokolwiek się o tym dowiedział.
-Mówiłem ci, że tak będzie! Ale ty, jak zwykle, mnie nie słuchałeś! Wiesz dobrze, że teraz potrzebujemy czegokolwiek , co mogło by nam chociaż w najmniejszym stopniu pomóc rozwiązać tę sprawę.
-A'propos tego... to co z nią zrobimy?- Spytał blondyn, wskazując między groby.
      Oboje spojrzeli w jednym kierunku. Wśród starych nagrobków, niczym egzotyczny kwiat, leżała dziewczyna… Miała długie blond włosy, zaplecione w gruby warkocz i intensywnie zielone oczy. Jej szczupłą sylwetkę podkreślała czarna suknia. W jej zgrabnie zaplecionych włosach znajdowało się czarne pióro.
-Już o tym rozmawialiśmy… Sam dobrze wiesz, że nie możemy jej teraz zabrać ze sobą- Czarnowłosy chłopak nieporuszenie wpatrywał się w niebo.
-Ale ja nie mogę jej tak zostawić!- Blondyn wstał- To moja siostra! Za bardzo ją kocham…
-Wiesz dobrze, że ja też ja kocham!- młodzieniec pierwszy raz tego wieczoru pokazał emocje. Podniósł się.- Ale wiesz też , że jeżeli jej tu nie zostawimy będzie narażona na o wiele większe zło niż  teraz. Gdybym miał wybór nigdy bym jej nie zostawił!
     Zapadła niezręczna cisza .  Mężczyźni patrzyli na siebie z uporem. Stali nieruchomo przez kilka minut.
     W tym czasie  pierwsze promienie słońca nieśmiało wychyliły się zza widnokręgu. Oświetliły ich pełne powagi twarze. Promienie powoli zaczynały swoją wędrówkę.
-Więc…- Ostrożnie odezwał sie blondyn- Co chcesz teraz zrobić?
-Kilka przecznic stąd jest szkoła z internatem- Spokojnym tonem głosu chłopak zaczął wywód. Już ze spokojem przysiadł na dachu, obserwując przyrodę- Pracuje tam moja dobra znajoma. Już z nią o tym rozmawiałem, obiecała że się nią zaopiekuje.
-Ufasz jej?
-Ważne czy ty mi ufasz? -Znowu spojrzeli na siebie, tym razem przyjaźniej.
   Promienie zaczęły przebijać się przez korony drzew. Słońce jak za dotknięciem magicznej różdżki zmieniło stary cmentarz w miejsce pełne spokoju i piękna.  Z twarzy cherubinków znikły grymasy, zastąpione pięknymi uśmiechami – w końcu zaczęły przypominać stworzenia wychwalające Pana. Róże pokazały światu swój intensywnie czerwony kolor. W trawie zalśniły krople rosy, a nagrobki zachwyciły umieszczonymi na nich dziełami sztuki. Nawet ptaki wyszły ze swoich kryjówek , wzlatując w niebo. Skowronki zaczęły swą poranna pieśń.
-Cóż, drogi przyjacielu- Uśmiechnął się blondyn- Na mnie już czas i lepiej żeby nikt nie wiedział o naszym spotkaniu. Zaopiekuj się nią .- Mężczyzna ostatni raz zerknął na chłopaka. Rozłożył skrzydła, w świetle dnia wyglądały jeszcze piękniej. Anioł spojrzał na dziewczynę- Wybacz siostrzyczko. Kocham cie. – powiedział, wzlatując ku niebu. Chwile potem zniknął za drzewami.
-W końcu zostaliśmy sami- Chłopak uśmiechnął się, zeskakując z dachu kapliczki. Podmuch wiatru zsunął kaptur z jego głowy. Miał ciemne włosy i duże czarne oczy. Podszedł do dziewczyny i wziął ją w ramiona- niedługo wszystko będzie dobrze, będziesz bezpieczna i zapomnisz o wszystkich przykrościach- Pocałował ją –Zabiorę cię w bezpieczne miejsce. -Za jego plecami pojawiły sie skrzydła w kolorze granatu przechodzącego w czerń - Czerń głęboką i fascynującą - Te skrzydła emanowały inną energią niż mężczyzny - To był zapach nieszczęścia i smutku - Emanowały wojną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie, Wasze komentarze pozwalają nam dalej pracować. Mobilizują, więc jak chcecie coś nam zakomunikować to przez komenty i hejty. To najłatwiejsza droga ^^