Na przedmieściach
Dover położony jest stary cmentarz. Mało kto jeszcze o nim pamięta. Wymarłe
grobowce niknące w cieniu i całunie zapomnienia. Od lat nie odwiedzane, zdążyły
obrosnąć wszędobylskimi chwastami – żadnej czci dla zmarłych, zero szacunku.
Dusze już dawno zdążyły zapomnieć co to znaczy ludzka obecność.
Na dachu kaplicy, położonej w głębi
cmentarza, można było dostrzec
zakapturzoną postać. Wpatrzony we wschodzący księżyc chłopak, wyglądał zupełnie
jak jeden z posagów, stojących po obu stronach drogi, prowadzącej do kościółka.
Tak samo nieruchomy, z tym samym, niezmiennym wyrazem twarzy. Wrażenie to potęgował
fakt, że był on ubrany na czarno, przez co z łatwością wtapiał się w mrok. Jego
przynależność do świata żywych zdradzała jedynie rytmicznie wznosząca się i opadająca
klatka piersiowa.
Kaplica wyglądała niezwykle, choć jednocześnie
trochę upiornie. Radosne cherubinki, przyjazne za dnia, teraz przypominały
straszne istoty z podziemi. Na ich twarzach pojawiły sie dziwne, nieprzyjazne grymasy. Roże, które zapewne miały
nadać temu miejscu uroku, tej nocy odstraszały potencjalnych obserwatorów. Nagrobki
pod osłoną mroku przestały już być pięknymi dziełami sztuki, jakimi były za
dnia. Nocą nic już nie było takie same.
Cisze przerwał nagły szelest, za plecami
chłopaka, na dachu kapliczki, wylądował wysoki mężczyzna. Miał długie blond
włosy, a ubrany był w biały garnitur szyty na miarę. Mógł by być wielkim i
szanowanym biznesmenem, gdyby nie para ogromnych kasztanowych skrzydeł. Wiatr
rozwiewał jego blond kosmyki i igrał w brązowych piórach, jednak zakapturzona
postać nie zwróciła na niego uwagi, błądząc w myślach.
-Powiedz mi przyjacielu- Odezwał sie przybysz, chowając swoje majestatyczne skrzydła- Nad czym tak dumasz?
-Zastanawiam sie nad sensem tego świata i … nad tym co teraz zrobimy. Masz może jakieś wieści z góry?- Chłopak nie obejrzał się za siebie. Ciągle trwał nieruchomo.
-Niestety nic- Blondyn usiadł obok czarnej postaci- Nikt o tym nic nie słyszał. wydaje mi się, że rada specjalnie zataiła te informacje. Myślę, że nie chcą aby ktokolwiek się o tym dowiedział.
-Mówiłem ci, że tak będzie! Ale ty, jak zwykle, mnie nie słuchałeś! Wiesz dobrze, że teraz potrzebujemy czegokolwiek , co mogło by nam chociaż w najmniejszym stopniu pomóc rozwiązać tę sprawę.
-A'propos tego... to co z nią zrobimy?- Spytał blondyn, wskazując między groby.
-Powiedz mi przyjacielu- Odezwał sie przybysz, chowając swoje majestatyczne skrzydła- Nad czym tak dumasz?
-Zastanawiam sie nad sensem tego świata i … nad tym co teraz zrobimy. Masz może jakieś wieści z góry?- Chłopak nie obejrzał się za siebie. Ciągle trwał nieruchomo.
-Niestety nic- Blondyn usiadł obok czarnej postaci- Nikt o tym nic nie słyszał. wydaje mi się, że rada specjalnie zataiła te informacje. Myślę, że nie chcą aby ktokolwiek się o tym dowiedział.
-Mówiłem ci, że tak będzie! Ale ty, jak zwykle, mnie nie słuchałeś! Wiesz dobrze, że teraz potrzebujemy czegokolwiek , co mogło by nam chociaż w najmniejszym stopniu pomóc rozwiązać tę sprawę.
-A'propos tego... to co z nią zrobimy?- Spytał blondyn, wskazując między groby.
Oboje spojrzeli w jednym kierunku. Wśród
starych nagrobków, niczym egzotyczny kwiat, leżała dziewczyna… Miała długie
blond włosy, zaplecione w gruby warkocz i intensywnie zielone oczy. Jej
szczupłą sylwetkę podkreślała czarna suknia. W jej zgrabnie zaplecionych
włosach znajdowało się czarne pióro.
-Już o tym rozmawialiśmy… Sam dobrze wiesz, że nie możemy jej teraz zabrać ze sobą- Czarnowłosy chłopak nieporuszenie wpatrywał się w niebo.
-Ale ja nie mogę jej tak zostawić!- Blondyn wstał- To moja siostra! Za bardzo ją kocham…
-Wiesz dobrze, że ja też ja kocham!- młodzieniec pierwszy raz tego wieczoru pokazał emocje. Podniósł się.- Ale wiesz też , że jeżeli jej tu nie zostawimy będzie narażona na o wiele większe zło niż teraz. Gdybym miał wybór nigdy bym jej nie zostawił!
Zapadła niezręczna cisza . Mężczyźni patrzyli na siebie z uporem. Stali nieruchomo przez kilka minut.
-Już o tym rozmawialiśmy… Sam dobrze wiesz, że nie możemy jej teraz zabrać ze sobą- Czarnowłosy chłopak nieporuszenie wpatrywał się w niebo.
-Ale ja nie mogę jej tak zostawić!- Blondyn wstał- To moja siostra! Za bardzo ją kocham…
-Wiesz dobrze, że ja też ja kocham!- młodzieniec pierwszy raz tego wieczoru pokazał emocje. Podniósł się.- Ale wiesz też , że jeżeli jej tu nie zostawimy będzie narażona na o wiele większe zło niż teraz. Gdybym miał wybór nigdy bym jej nie zostawił!
Zapadła niezręczna cisza . Mężczyźni patrzyli na siebie z uporem. Stali nieruchomo przez kilka minut.
W tym czasie pierwsze promienie słońca nieśmiało wychyliły
się zza widnokręgu. Oświetliły ich pełne powagi twarze. Promienie powoli
zaczynały swoją wędrówkę.
-Więc…- Ostrożnie
odezwał sie blondyn- Co chcesz teraz zrobić?
-Kilka przecznic stąd jest szkoła z internatem- Spokojnym tonem głosu chłopak zaczął wywód. Już ze spokojem przysiadł na dachu, obserwując przyrodę- Pracuje tam moja dobra znajoma. Już z nią o tym rozmawiałem, obiecała że się nią zaopiekuje.
-Ufasz jej?
-Ważne czy ty mi ufasz? -Znowu spojrzeli na siebie, tym razem przyjaźniej.
Promienie zaczęły przebijać się przez korony drzew. Słońce jak za dotknięciem magicznej różdżki zmieniło stary cmentarz w miejsce pełne spokoju i piękna. Z twarzy cherubinków znikły grymasy, zastąpione pięknymi uśmiechami – w końcu zaczęły przypominać stworzenia wychwalające Pana. Róże pokazały światu swój intensywnie czerwony kolor. W trawie zalśniły krople rosy, a nagrobki zachwyciły umieszczonymi na nich dziełami sztuki. Nawet ptaki wyszły ze swoich kryjówek , wzlatując w niebo. Skowronki zaczęły swą poranna pieśń.
-Cóż, drogi przyjacielu- Uśmiechnął się blondyn- Na mnie już czas i lepiej żeby nikt nie wiedział o naszym spotkaniu. Zaopiekuj się nią .- Mężczyzna ostatni raz zerknął na chłopaka. Rozłożył skrzydła, w świetle dnia wyglądały jeszcze piękniej. Anioł spojrzał na dziewczynę- Wybacz siostrzyczko. Kocham cie. – powiedział, wzlatując ku niebu. Chwile potem zniknął za drzewami.
-Kilka przecznic stąd jest szkoła z internatem- Spokojnym tonem głosu chłopak zaczął wywód. Już ze spokojem przysiadł na dachu, obserwując przyrodę- Pracuje tam moja dobra znajoma. Już z nią o tym rozmawiałem, obiecała że się nią zaopiekuje.
-Ufasz jej?
-Ważne czy ty mi ufasz? -Znowu spojrzeli na siebie, tym razem przyjaźniej.
Promienie zaczęły przebijać się przez korony drzew. Słońce jak za dotknięciem magicznej różdżki zmieniło stary cmentarz w miejsce pełne spokoju i piękna. Z twarzy cherubinków znikły grymasy, zastąpione pięknymi uśmiechami – w końcu zaczęły przypominać stworzenia wychwalające Pana. Róże pokazały światu swój intensywnie czerwony kolor. W trawie zalśniły krople rosy, a nagrobki zachwyciły umieszczonymi na nich dziełami sztuki. Nawet ptaki wyszły ze swoich kryjówek , wzlatując w niebo. Skowronki zaczęły swą poranna pieśń.
-Cóż, drogi przyjacielu- Uśmiechnął się blondyn- Na mnie już czas i lepiej żeby nikt nie wiedział o naszym spotkaniu. Zaopiekuj się nią .- Mężczyzna ostatni raz zerknął na chłopaka. Rozłożył skrzydła, w świetle dnia wyglądały jeszcze piękniej. Anioł spojrzał na dziewczynę- Wybacz siostrzyczko. Kocham cie. – powiedział, wzlatując ku niebu. Chwile potem zniknął za drzewami.
-W końcu zostaliśmy sami-
Chłopak uśmiechnął się, zeskakując z dachu kapliczki. Podmuch wiatru zsunął
kaptur z jego głowy. Miał ciemne włosy i duże czarne oczy. Podszedł do
dziewczyny i wziął ją w ramiona- niedługo wszystko będzie dobrze, będziesz
bezpieczna i zapomnisz o wszystkich przykrościach- Pocałował ją –Zabiorę cię w
bezpieczne miejsce. -Za jego plecami pojawiły sie skrzydła w kolorze granatu
przechodzącego w czerń - Czerń głęboką i fascynującą - Te skrzydła emanowały inną
energią niż mężczyzny - To był zapach nieszczęścia i smutku - Emanowały wojną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie, Wasze komentarze pozwalają nam dalej pracować. Mobilizują, więc jak chcecie coś nam zakomunikować to przez komenty i hejty. To najłatwiejsza droga ^^