Prolog
–
Josch, przeżyłeś miłość, prawda? - Kris spytał,
patrząc ponuro w przestrzeń. Siedzieliśmy na szczycie jakiegoś wieżowca,
patrząc na rozciągające się pod nami miasto.
–
Tak... ale wychodzę z założenia że miłość nie
istnieje.. Tak jak nie istnieje przyjaźń.. Czy też szczęście.. - Wzruszyłem
ramionami.. ale go naszło.. by teraz
poruszać takie tematy?
–
Czemu? Jeszcze rok temu.. mówiłeś co innego... -
Zauważył, dalej nie patrząc na mnie.
–
No właśnie .. to było rok temu.. rok temu byłem
naiwny... zadufany w sobie.. i za bardzo kochałem Boga.. który znikł.. dla
Niego zrobiłem.. dużo... za dużo.. przez
Niego stałem się upadłym. - Mruknąłem do diabła.
–
Wiem...ale ta twoja miłość do ludzi… łagodność…
nie wierzę, że nagle aż tak zmieniłeś sposób myślenia.. - Kris pierwszy raz
spojrzał w moją stronę.
–
Wiesz co ci powiem? Ludzie to ścierwa,
zaśmiecające ten świat… nie zauważają prostych rzeczy... nie powinniśmy ich w ogóle
chronić. Te stworzenia nawet istnieć nie powinny.. to jeden z błędów Boga..
jeden.. i największy. - Prychnąłem, zaczesując swoje blond loki do tyłu.
–
Josch.. to nie możesz być ty.. to nie jesteś
ty.. pradziwy Josch tak by nie powiedział.. zacząłby cytować Pismo Święte
śpiewać psalmy Panu.. Josch... ty nie bluźnisz.. - Powiedział czarnowłosy i
znowu zapatrzył się w miasto.
–
To, że byłem ideałem Anioła, nie znaczy że będę
taki sam po tym jak mnie wypieprzyli z nieba. - Powiedziałem, gapiąc się w
dół.- Odebrali mi wszystko to, co kochałem..
mogę sobie być Potępionym ale to raczej nie znaczy, że nadal będę kochał ludzi…
ale też nie zamierzam ich zabijać... niech se żyją. To już nie jest mój.
Problem. - Mówiąc to czułem w sobie jedną wielką pustkę... to nie było
sprawiedliwe. Nigdy nie będzie... nie wierzę, że Bóg tak mnie urządził. Bóg, którego znałem nigdy by mi tego nie zrobił,
ale czy ja go znałem? Przecież nie da się Go zrozumieć.
–
Josch... mógłbyś coś dla mnie zrobić? -
spojrzałem w stronę diabła z uniesionymi brwiami.
–
Już dużo dla Ciebie zrobiłem – Zauważyłem
cierpko.
–
Wiem, ale to ostatnia przysługa. Zrobisz to? - Widząc
jego ciemne oczy, nie potrafiłem się powstrzymać.
–
Dobrze, zrobię... tylko powiedz co...
–
Dzięki... jesteś najlepszy... chodzi mi o...
skrzydła.. o Anielskie Skrzydła..
Hmmmm... Ciekawie się zapowiada...
OdpowiedzUsuń